łącznie „pozorna”, gdyż proces wyborczy wpisuje się w konstrukcję naczyń połączonych konstytuują-cych system demokratyczny, a „zachwianie” pozycji TK, jako sui generis „obrońcy demokratyzacji oraz systemu ograniczeń władzy ustawodawczej i wykonawczej6”, pozbawia obywateli niezależnego gwa-Amerykański system wyborczy należy do najbardziej skomplikowanych na świecie. Wyjaśniamy, w jaki sposób Stany Zjednoczone wybierają nowego przywódcę swojego kraju. Kto zostać może prezydentem USA? Na prezydenta stanów Zjednoczonych kandydować może obywatel USA, mający minimum 35 lat, zamieszkujący w tym kraju przez co najmniej 14 lat i posiadający pełnię praw publicznych. Osoba ta nie może być także naturalizowanym obywatelem, czyli takim, któremu nadano obywatelstwo, a nie uzyskał go automatycznie w chwili narodzin. Osoba ta może sprawować urząd maksymalnie przez dwie czteroletnie kadencje. Wyborców zgłaszać mogą grupy wyborców, partie polityczne oraz sama osoba zainteresowana kandydowaniem. Prawybory - zasady Prawybory rozpoczynają cały proces wyborczy. Można powiedzieć, że są jednym z trzech etapów amerykańskiej kampanii prezydenckiej. Podczas prawyborów wyłania się z partii oficjalnych kandydatów nominowanych do ubiegania się o prezydencki fotel. Wyniki prawyborów mają także wpływ na późniejsze głosowanie kolegium elektorskiego we właściwych wyborach prezydenckich. Wyborcy podczas prawyborów głosują na jedno nazwisko z listy danej partii, wyznaczając delegatów, którzy wezmą udział w konwencjach partyjnych i będą mieli wpływ na wybór oficjalnego kandydata. Osoba, która podczas konwencji zdobędzie najwięcej głosów delegatów, zostaje oficjalnym kandydatem na prezydenta. Prawybory odbywają się od stycznia do czerwca lub lipca tego samego roku, w którym przeprowadzane mają być wybory właściwe. Duże znaczenie podczas prawyborów ma tzw. „superwtorek”, podczas którego prawybory odbywają się jednocześnie w większości stanów. Kandydat, który zwycięży w prawyborach, staje na czele wyścigu. Kolegium Elektorów - czym jest? Podzielone są na wybory powszechne, które odbywają się w listopadzie, oraz głosowanie Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych, które odbywa się w grudniu. Obywatele głosują w wyborach powszechnych na elektorów, którzy popierają jednego z kandydatów na prezydenta. Ten z kandydatów, który uzyska w danym stanie najwięcej głosów, otrzymuje wszystkie elektorskie mandaty z danego stanu. W stanach Maine i Nebraska, ze względu na ich wielkość, głosy elektorskie przydzielane są proporcjonalne. Po wyborach powszechnych przychodzi czas na głosowanie Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych. Jest to organ konstytucyjny, który zbiera się raz na cztery lata po to, aby wybrać prezydenta i wiceprezydenta. W skład kolegium wchodzą przedstawiciele wszystkich stanów a ich liczba jest proporcjonalna do liczby ludności w danym stanie. Liczba elektorów, jaką wystawia dany stan równa się liczbie kongresmenów, którzy reprezentują go w dwuizbowym parlamencie USA. W sumie Kolegium Elektorów USA tworzy 538 osób. Elektorzy zazwyczaj głosują na kandydata, który zwyciężył w wyborach powszechnych w swoim stanie. Czasami zdarza się, że nie głosują na osobę, którą popierali podczas kampanii, co sprawia, że może zdarzyć się sytuacja, że prezydentem zostanie człowiek, który w głosowaniu powszechnym zdobył mniej głosów od swojego przeciwnika. Wybory wygrywa ten kandydat, który uzyska minimum połowę głosów (270). Jeżeli dwóch kandydatów ma taką samą liczbę głosów elektorskich, wyboru prezydenta dokonuje Izba Reprezentantów. Swing states - co to jest? Większość stanów ma na tyle ukształtowane wyborcze preferencje, że wynik wyborów prezydenckich jest w nich de facto znany jeszcze przed głosowaniem. Przykładowo wiadomo, że w Nowym Jorku zwyciężą Demokraci a w Indianie Republikanie. Gra toczy się o głosy oddane w tzw. swing states czyli stanach wahających się. Chodzi o Florydę, Pensylwanię, Arizonę, Wisconsin, Michigan czy Iowa. Według komentatorów o zwycięstwo ciężko będzie bez głosów z Florydy, która jest bardziej przychylna Demokratom. Decydujące dla ostatecznego wyniku wyborów mają również często głosy z tzw. stanów Pasa Rdzy, które od lat były bastionem Demokratów. Zwycięstwo Donalda Trumpa w tej części USA w 2016 roku było nie lada zaskoczeniem. Czytaj też:NA ŻYWO: Emocjonujące wybory prezydenckie w USA. Biden bliżej zwycięstwa? Sejm przyjął uchwałę w sprawie obcej ingerencji w proces wyborczy w Polsce. Za głosowało 234 posłów, przeciw było 175, a od głosu wstrzymało się 10 osób. To był projekt zaproponowany Donald Trump mówi o pandemii lekceważąco i twierdzi, że Biden proponuje lockdown. Na zdjęciach z wieców prezydenta widać, że wielu ludzi ignoruje zalecenia, żeby nosić maseczki i zachowywać dystans. „Nawet 30 tys. zakażeń koronawirusem i ponad 700 zgonów mogło być efektem organizowanych od czerwca wieców Donalda Trumpa przed wyborami” – twierdzą ekonomiści z Uniwersytetu Stanforda w opublikowanym w piątek raporcie. Wniosek opierają na porównaniu zachorowalności na covid-19 w regionach, gdzie odbyło się 18 takich wieców z udziałem tysięcy ludzi, z sytuacją w innych częściach USA. Na spotkaniach z prezydentem większość jego zwolenników nie nosi maseczek i nie zachowuje zalecanego dystansu. A – jak ostrzegają lekarze – ryzyko infekcji wzrasta w tłumie, który w dodatku wznosi okrzyki i skanduje hasła. Czytaj też: Demokraci mają szansę odbić Kongres republikanom Wybory, Trump i pandemia Niektórzy komentatorzy wątpią, czy ustalenia autorów raportu są w pełni wiarygodne, podważając jego metodologię. Ale inni, np. epidemiolożka z Boston University Eleanor Murray, uznają ją za prawidłową. Jeżeli można się spierać o podane liczby, to zdrowy rozsądek podpowiada, że masowe zgromadzenia, zwłaszcza we wnętrzach, stanowią zagrożenie dla zdrowia uczestników. Trzy spośród wspomnianych 18 wieców odbyły się w zamkniętych pomieszczeniach. Biały Dom informuje, że przybywającym na nie ludziom mierzy się temperaturę, dostarcza środki do odkażania dłoni, rozdaje się maseczki i zaleca je zakładać. Na zdjęciach z wieców widać jednak, że większość to ignoruje. Trump upiera się, by kontynuować spotkania z tysiącami ludzi, ponieważ uważa to za najlepszy sposób mobilizacji fanów. W sondażach zdecydowanie prowadzi demokratyczny kandydat Joe Biden, ale jego przewaga nieco zmniejszyła się ostatnio w dwóch ważnych swingujących stanach: na Florydzie i w Pensylwanii. Dlatego prezydent i popierający go republikanie nie wahają się narażać zdrowia: swojego i elektoratu. Trump konsekwentnie mówi o pandemii lekceważąco i twierdzi, że Biden proponuje lockdown, który doprowadziłby do ponownej zapaści gospodarki. Ta zaś odbiła się od dna po tym, jak na wiosnę w związku z restrykcjami PKB spadł drastycznie, a bezrobocie wzrosło do 20 proc. (dziś wynosi ok. 10 proc.). Czytaj też: Trump czy Biden? O wyborach przesądzi poczta U Bidena dystans Obóz prezydenta stara się odwrócić uwagę Amerykanów od pandemii i skierować ją na gospodarkę. Jego syn Donald Trump Jr. oświadczył niedawno, że „liczba zgonów na covid to prawie nic”. Tymczasem liczba zakażeń od początku zarazy przekroczyła 9 mln, a zgonów sięgnęła 230 tys. – czterokrotnie więcej niż liczba Amerykanów poległych w wojnie wietnamskiej. W dodatku liczby te wzrastają w ostatnich tygodniach, więc pandemia i tak zdominowała kampanię. Eksperci ostrzegają, że infekcji będzie przybywać w miarę ochładzania się temperatury na jesień i w zimie, częściowo dlatego, że więcej ludzi będzie się spotykać w pomieszczeniach zamkniętych. Biden na wszystkich swych spotkaniach z wyborcami poświęca temu tematowi najwięcej czasu. Eventy z jego udziałem mają skromniejszą oprawę, organizuje się je dla mniejszej liczby uczestników, którzy często podjeżdżają tylko samochodami w pobliże trybuny, gdzie przemawia kandydat demokratów, a jeśli stoją, to w maseczkach i zachowując dystans. Wieców Bidena jest generalnie mniej niż Trumpa, chociaż wyborców przekonują także kandydatka na wiceprezydenta Kamala Harris, były prezydent Barack Obama i inni popularni politycy Partii Demokratycznej. Czytaj też: Joe Biden nie może spać spokojnie Atlas kontra Fauci Tymczasem w sprawie pandemii Trump korzysta głównie z rad dr. Scotta Atlasa, który krytykuje ekspertów zalecających lockdown. Kwestionował on także skuteczność masek w zapobieganiu zakażeniom. Jest on zwolennikiem teorii „stadnej odporności”, która głosi, że należy izolować tylko osoby największego ryzyka, jak seniorzy, a reszcie społeczeństwa pozwolić się zakażać, żeby uodporniły się na infekcję. Kilka dni temu Atlas udzielił półgodzinnego wywiadu telewizji Russia Today, specjalizującej się w szerzeniu propagandy Kremla na cały świat, w którym powtórzył swoje poglądy. Kiedy amerykańskie media zwróciły uwagę, że doradca Trumpa dał się wykorzystać Rosji, Atlas przeprosił i oświadczył, że „nie wiedział”, czym jest telewizja RT. Było to humorystyczne tłumaczenie, bo wywiady prominentnych osób są zawczasu przygotowywane przez ich asystentów, a wszyscy wiedzą, że Russia Today to tuba propagandowa Moskwy. Działalność Atlasa ostro skrytykował dr Anthony Fauci, wybitny specjalista od chorób zakaźnych i zdrowia publicznego, który od początku pandemii zaleca przestrzeganie restrykcji. W wywiadzie dla „Washington Post” powiedział, że Atlas – który nie jest epidemiologiem, tylko neuroradiologiem – „nie ma żadnej wiedzy ani doświadczenia” w sprawach, w których radzi prezydentowi, a to, co mówi, „nie ma żadnego sensu”. Fauci, który pracuje w NIH (National Institutes of Health), czyli instytucji rządowej, długo starał się być powściągliwy i nie wyrażać publicznie negatywnych opinii o Trumpie i jego polityce zdrowotnej. Ostatnio jednak nie waha się go krytykować w nieco zawoalowany sposób. Biały Dom nie pozwala mu już występować na oficjalnych briefingach na temat pandemii, a rzecznicy prezydenta atakują go za rzekomo polityczne intencje. Fauci pracował dla sześciu prezydentów z obu partii i zawsze podkreślał, że zależy mu tylko na popularyzacji wiedzy medycznej. Na dalszy plan trumpiści odsunęli także inną czołową specjalistkę w dziedzinie epidemiologii, dr Deborę Birx, gdyż prezydentowi nie podoba się, że podobnie jak Fauci zaleca maksymalną ostrożność, aby hamować rozwój pandemii. Czytaj też: John Kennedy i Donald Trump. Ile ich łączy?
Celem pracy było wyjaśnienie istoty reformy polskiego prawa wyborczego, która miała miejsce w 2018 roku. Zmiany badano z perspektywy ich wpływu na proces organizacji i przygotowania wyborów.
Większość spośród 50 amerykańskich stanów oraz dystryktu Kolumbii konsekwentnie opowiada się po stronie Republikanów lub Demokratów. Wyjątkiem są „stany niezdecydowane”, o które kandydaci toczą zazwyczaj największą walkę. W tym roku jest ich wyjątkowo dużo. Zachodnie stany (np. Kalifornia, Oregon), a także północno-wschodnie wybrzeże (przede wszystkim Nowy Jork), to bastiony Demokratów. Za Republikanami opowiadają się natomiast mieszkańcy większości stanów środkowej części kraju, w tym Montany, Kansas, Luizjany, Missisipi, Oklahomy czy Utah. Czym są swing states? Oprócz „zdecydowanych” stanów są jednak także swing states, w których wygrana Demokraty lub Republikanina nie jest z góry przesądzona. Swing states w odróżnieniu od bastionów partyjnych mają populację wyborców, którzy są wyraźnie podzieleni politycznie. Zwycięstwo w „stanach wahających się” zazwyczaj zapewnia wygraną w wyborach prezydenckich. Niezdecydowane stany często zwane są także „fioletowymi” (ang. „purple states”), od nazwy koloru, który powstaje poprzez zmieszanie czerwieni z błękitem (kolorów partii Republikańskiej oraz Demokratycznej), a także jako „battleground states”, czyli stany, będące polem walki. Skąd się wzięły „niezdecydowane” stany? Występowanie swing states wynika bezpośrednio z systemu głosowania w Stanach Zjednoczonych. Wybory w USA są pośrednie, a nie bezpośrednie jak np. w Polsce. Oznacza to, że to nie idący do urn wyborcy bezpośrednio wybierają głowę państwa, a robi to w ich imieniu inne ciało. W przypadku Stanów Zjednoczonych jest to Kolegium Elektorskie. Wyborcy głosują na elektorów. Wiedzą jednak, którego kandydata dany elektor będzie popierał. Ekspert waszyngtońskiego think-tanku Brookings Institution John Hudak wskazuje, że początek ogromnemu znaczeniu stanów w amerykańskim systemie dały wybory w 1800 r., gdy o prezydencki fotel ostro rywalizowali Aaron Burr i Thomas Jefferson. Jak wyjaśnia Hudak, od tego czasu poszczególne stany zaczęły przywiązywać szczególną uwagę do skrupulatnego i wolnego od pomyłek czy fałszerstw procesu zbierania i liczenia głosów. „Z czasem wiedziano już, za kim opowiadają się w danych wyborach mieszkańcy poszczególnych stanów, co doprowadziło do zaostrzenia rywalizacji (kandydatów o głosy w tych stanach – red.)”, mówi ekspert. David Schultz, jeden z redaktorów książki „Presidential Swing States”, tłumaczy, że tradycja „wahających się” stanów sięga korzeniami lat 60. XIX wieku, a jej początki związane są z kwestią niewolnictwa i wybuchem wojny secesyjnej (1861-1865). Zjawisko swing states Schultz łączy z powstaniem Partii Republikańskiej w 1854 r. w Wisconsin, która szybko zyskała zwolenników w regionie Środkowego Zachodu (ang. Midwest). Republikanie stanowczo opowiadali się przeciwko niewolnictwu, choć początkowo nie nawoływali do zniesienia go w południowych stanach. W wyborach prezydenckich w 1860 r. Republikanie wystawili jako kandydata Abrahama Lincolna (który zresztą wygrał tamto głosowanie). „Północne stany głosowały na Lincolna, zaś południowe – na kandydata demokratycznego. Języczkiem u wagi okazały się więc takie stany jak Ohio”, które nie były jednoznacznie za żadnym z pretendentów , wskazuje Schultz. Jak dodaje, „żaden Republikanin nie wygrał wyborów bez zwycięstwa w Ohio”. Choć samo zjawisko jest właściwie tak stare, jak samo Kolegium Elektorów, to nazwa swing states pojawiła się w amerykańskim słowniku wyborczym dużo później, a mianowicie w 1936 r. Termin ten został po raz pierwszy użyty przez „New York Timesa” w kontekście walki Franklina Delano Roosevelta o głosy w zachodnich stanach. Mimo to ogromne zainteresowanie mediów sytuacją w swing states przyszło dopiero wraz z XXI wiekiem. Jakie czynniki wpływają na kształtowanie się swing states? Jedną z przyczyn występowania „wahających się” stanów jest migracja wewnętrzna. Choć jest to duże uproszczenie, to miejscy wyborcy na ogół częściej popierają Demokratów, zaś mieszkańcy terenów wiejskich chętniej opowiadają się za kandydatami republikańskimi. Wraz z migracją, np. przenoszeniem się mieszkańców miast do mniejszych ośrodków, preferencje w danych stanach się zmieniają. Inny czynnik to proces pogłębiania się różnic ideologicznych pomiędzy dwiema partiami, który rozpoczął się ok. 2000 r. „Do końca lat 80. można było zaobserwować sporą liczbę liberalnych Republikanów na północy kraju, jak również konserwatywnych Demokratów w stanach południowych”, mówi Hudak. „Pogłębiając się przepaść ideologiczna między partiami może mieć wpływ na to, czy dany stan pozostanie niezdecydowany”, wyjaśnia. Duży wpływ na wyniki wyborów mają stany zamieszkiwane w większości przez wyborców o umiarkowanych poglądach. Tam różnice w poparciu dla Republikanów i Demokratów są dużo mniejsze, a co za tym idzie, znacznie trudniej jest przewidzieć, za kim opowiedzą się te stany w danych wyborach. Hudak jako przykłady wskazuje Maine i New Hampshire, gdzie jak zaznacza, „występuje spora przewaga wyborców umiarkowanych i myślących niezależnie”. „To właśnie ci wyborcy napędzają rywalizację między obiema partiami”, podkreśla. Eksperci są zgodni, że w tegorocznych wyborach niezdecydowanych stanów będzie wyjątkowo dużo. Jako tegoroczne swing states wskazuje się aż 14 stanów Arizonę, Florydę, Georgię, Iowę, Maine, Michigan, Minnesotę, Nebraskę, Nevadę, New Hampshire, Karolinę Północną, Ohio, Pensylwanię, Teksas i Wisconsin. Poniżej prezentujemy najważniejsze swing states w wyborach prezydenckich w USA w 2020 r. Dezinformacja a proces wyborczy: studium przypadku wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych charakterystyki populacji imi-granckiej w Stanach Zjednoczonych i zaprezentowano ją na tle Wyniki wyborów w USA. Donald Trump vs Joe Biden. Relacja na żywo We wtorkowych wyborach prezydenckich Amerykanie decydowali, czy Donald Trump pozostanie na kolejną kadencję, czy zastąpi go kandydat Demokratów Joe Biden. Do zwycięstwa potrzeba co najmniej 270 głosów elektorskich. Wstępna frekwencja wyborcza to 67 proc. – najwyższa od 1900 roku. Zapraszamy do śledzenia naszej relacji na żywo z wyborów w USA. Republikanie zapewniają: Donald Trump w razie porażki pokojowo przekaże władzę Lider republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell powiedział w piątek, że uważa, iż w USA nastąpi pokojowe przekazanie władzy, jeśli prezydent USA Donald Trump nie uzyska reelekcji. – Mieliśmy pokojowe przekazania władzy od 1792 roku, co cztery lata przechodziliśmy do nowej administracji – stwierdził Republikanin. Sensacyjny zwrot w USA. Przez wiele tygodni możemy nie poznać zwycięzcy! Jeszcze w środę rano wydawało się, że Donald Trump może być spokojny o reelekcję. Miliarder był tak pewny swego, że nawet nie czekał na ostateczne wyniki głosowania i jeszcze w nocy ogłosił swoje zwycięstwo. W ciągu dnia jednak, w miarę, jak zliczano głosy w kolejnych stanach, nastąpił zaskakujący zwrot i karta zaczęła się od niego odwracać. Obecnie wszystko wskazuje na to, że wynik wyborów będzie ważyć się do samego końca. A to może być dopiero początek wielotygodniowej batalii. Awantura w Białym Domu. Trump zaatakował dziennikarzy Prezydent USA Donald Trump powiedział podczas konferencji prasowej poświęconej wynikom wyborów, że głosowanie to przyniosło sukces Republikanom, a stało się tak dzięki jego zaangażowaniu. – Moja popularność pomogła wygrać trudne wyścigi – stwierdził. Zaatakował przy tym dziennikarzy i przypisał mediom nakręcanie agresji. Trump zmienił zdanie. Oskarża Putina o ingerencję w wybory Amerykański prezydent w wywiadzie dla CBS News powiedział, że Władimir Putin jest osobiście odpowiedzialny za rosyjską ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 roku - informuje agencja Reuters. Donald Trump uściślił, że przyjmuje wnioski szefa amerykańskiego wywiadu Dana Coatsa, według którego Rosja cały czas stanowi zagrożenie dla wyborów w USA. USA: Rosjanie oskarżeni o ingerencję w amerykańskie wybory Wielka ława przysięgłych (ang. grand jury) postawiła w piątek w stan oskarżenia 13 Rosjan oraz trzy rosyjskie podmioty w związku z ingerencją w wybory prezydenckie w 2016 roku - poinformowała federalna agencja śledcza Office of Special Counsel (OSC). Kto głosował na Trumpa? Kobiety, młodzi i mniejszości z tak zwanej koalicji Obamy nie stawili się do urn, by zagłosować na Hillary Clinton równie licznie, jak niegdyś na Baracka Obamę. Wygrali biali wyborcy Donalda Trumpa, którzy chcą wstrząsnąć systemem – ocenia ekspertka Amy Walter. Nie odnotowano też masowego poparcia przez kobiety dla Clinton. Hillary Clinton przerywa milczenie! Co powiedziała? – Mam nadzieję, że Donald Trump będzie prezydentem, który odniesie sukces dla wszystkich Amerykanów – tak skomentowała swoją porażkę w wyborach prezydenckich w USA kandydatka demokratów, Hillary Clinton. Tuż po ogłoszeniu wyników, Clinton nie powiedziała nic na ten temat, a wszyscy komentatorzy zastanawiali się z czego wynika jej milczenie. Wyniki zdecydowała się omówić dopiero po południu. Z ogromnym, trwającym ponad dwie godziny opóźnieniem. Co się dzieje z Hillary Clinton? Psycholog wyjaśnia Dlaczego Hillary Clinton od razu po ogłoszeniu wyników wyborów nie pokazała się publicznie? Przeżywała porażkę w samotności? A może zbierała siły, by zmierzyć się z tą niełatwą dla siebie sytuacją? Psycholog i psychoterapeuta Jacek Santorski, w rozmowie z opowiada o tym, dlaczego Hillary Clinton od razu nie skomentowała wyniku wyborów. Wygrał Trump, ale Clinton zdobyła więcej głosów Donald Trump wygrał wyścig o fotel prezydenta USA, choć po przeliczeniu 92% głosów to jego rywalka zdobyła poparcie większej liczby Amerykanów. Jednak ze względu na system wyborczy, to Trump cieszy się z wygranej, gdyż uzyskał więcej głosów elektorskich. Podobna sytuacja miała miejsce w 2000 roku, gdy prezydentem został George W. Bush, choć zdobył pół miliona głosów mniej od swojego kontrkandydata - Al'a Gore'a. Waszczykowski o wyborach w USA. Ale wpadka! – Trzeba będzie natychmiast uruchamiać wszystkie kanały – odpowiedział szef polskiego MSZ, Witold Waszczykowski w programie „Jeden na jeden" w TVN24, czy w otoczeniu Trumpa byli przedstawiciele Polski. Tę wypowiedź ministra, która jest przyznaniem się, że nasza dyplomacja najwyraźniej nie była przygotowana na wygraną Trumpa, skomentowali dla Fakt24 byli ministrowie spraw zagranicznych, nie szczędząc Waszczykowskiemu krytyki. Patriotyzm po polsku. Oglądaj 'Burzę polityczną' Zmiany za oceanem i zmiany w Polsce! Co dla Polaków oznacza prezydentura Donalda Trumpa? Czym jest dziś dla nas patriotyzm i Święto Niepodległości? Między innymi o tym w najbliższej "Burzy politycznej". Gościem programu będzie wicemarszałek Senatu - Adam Bielan. Zaprasza Agnieszka Burzyńska. Czwartek, - bądźcie z nami na Korwin-Mikke o Trumpie: pomaca panienkę i oszuka na podatkach! Janusz Korwin-Mikke w swoim kontrowersyjnym stylu o nowym amerykańskim prezydencie! Zdaniem lidera partii Wolność, Trump to dla swoich rodaków ktoś znacznie bliższy niż Hillary Clinton. - Donald Trump jest normalnym człowiekiem - panienkę pomaca, na podatkach oszuka - mówi Faktowi24 Korwin-Mikke. Co o wygranej Donalda Trumpa sądzą inni politycy i publicyści? Komentują dla nas: Barbara Nowacka, Adrian Zandberg i Tomasz Terlikowski. Gdzie wyprowadzą się gwiazdy po wygranej Trumpa? Donald Trump został 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ta informacja mocno zmartwiła wiele gwiazd, które otwarcie popierały kandydaturę Hillary Clinton. Mało tego, amerykańscy artyści chcąc zaznaczyć swoją niechęć do Trumpa, zapowiedziały, że wyjadą z USA, jeśli wygra wybory. Gdzie przeprowadzi się Barbra Streisand czy Amy Schumer? Euforia znanego neonazisty. Niech Bóg błogosławi Donaldowi Trumpowi! David Duke, były lider Ku Klux Klanu – rasistowskiej organizacji działającej w Stanach Zjednoczonych, pogratulował za pośrednictwem swojego profilu na Twitterze wygranej Donaldowi Trumpowi. Wcześniej Duke komentował, że głos na kandydata republikanów jest obowiązkiem każdego białego Amerykanina. Zwycięstwo Trumpa. Co to oznacza w dłuższej perspektywie? Obywatele Stanów Zjednoczonych wybrali nowego prezydenta. Baracka Obamę zastąpi Donald Trump, który w brutalnej walce pokonał kandydatkę demokratów Hilary Clinton. Jakim prezydentem będzie biznesmen? Tak naprawdę trudno powiedzieć. Nie do końca wiadomo, jaki program będzie realizował Donald Trump. Co jego zwycięstwo oznacza dla gospodarki światowej? Analitycy oceniają. Wszystkie tajemnice prezydentów USA Jeden był barmanem, drugi widział UFO, a jeszcze innego oskarżano o bycie alfonsem. Prezydenci Stanów Zjednoczonych mieli swoje tajemnice. Wybory w USA 2016 to dobra okazja, by o nich opowiedzieć. Obecnie uwaga wszystkich skupia się na Hillary Clinton i Donaldzie Trumpie. Warto jednak przypomnieć, kto wcześniej rezydował w Białym Domu. Wybory w USA . Polscy komentatorzy szaleją na Twitterze Mamy już pewność, że nowym, 45. prezydentem USA został miliarder Donald Trump. Kontrowersyjny kandydat zdołał przekonać do siebie większość wyborców i to właśnie on zastąpi w Białym Domu Baracka Obamę. Na wydarzenia gorącej wyborczej nocy z 8 na 9 listopada błyskawicznie reaguje internet. Co o decyzji Amerykanów sądzą politycy i komentatorzy? Wybory w USA. Donald Trump prezydentem. Rozpacz w sztabie Clinton To koniec jednej z najbardziej brutalnych kampanii wyborczych w historii USA. Stany Zjednoczone mają nowego prezydenta. W pełnym emocji wyścigu do Białego Domu kandydat republikanów Donald Trump pokonał Hillary Clinton. Prezydent-elekt odniósł zwycięstwo w większości kluczowych stanów. Na wieść o zwycięstwie Trump podziękował swojej rywalce i zapewnił, że będzie prezydentem wszystkich Amerykanów. Tu zamieszka prezydent USA, ale przepych! Tu zamieszka prezydent USA! Biały Dom kojarzy się wszystkim z wielką polityką. Nie wszyscy wiedzą jednak, jak wygląda w środku i jak się w nim mieszka. Zobacz wyjątkowe wnętrza najbardziej znanego domu świata. USA. Dobry przykład demokracji Niezależnie od poglądów, każdy Amerykanin, który wziął udział w wyborach może liczyć na darmową kawę oraz pączka. Duże ogólnokrajowe firmy, jak i małe restauracje i sklepy mają w swojej ofercie bezpłatne produkty i usługi, dla wszystkich głosujących. Wystarczy jedynie wziąć naklejkę z lokalu wyborczego. USA. Strzelania w pobliżu lokalu wyborczego! Są ofiary Z ostatniej chwili! W Azusa, Kalifornii, w okolicy lokalu wyborczego doszło do ostrej strzelaniny. Jedna osoba nie żyje, a co najmniej dwie zostały ranne. Policji nie udało się jak na razie ująć uzbrojonego napastnika. Nie wiadomo również, czy strzelanina miała jakiś związek z wyborami prezydenckimi. Wybory w USA. Możliwy atak hakerów? Eksperci do spraw bezpieczeństwa cybernetycznego informują - Amerykański system oddawania głosów ma słabe punkty, które, choć wydaje się to mało prawdopodobne, mogą zostać wykorzystane przez hakerów do zmanipulowania wyników wyborów prezydenckich. Czy wybory w Stanach Zjednoczonych są naprawdę zagrożone ? Na kogo głosował były prezydent George W. Bush? Wbrew temu, co twierdził znany amerykański publicysta Rush Limbaugh,były prezydent USA George W. Bush wraz z żoną nie zagłosowali w we wtorkowych wyborach ani na Donalda Trumpa, ani na Hillary Clinton. Taką informację podał rzecznik byłego prezydenta. Czy brak wsparcia Georga W. Busha zmieni wynik wyborów? Gdyby u nas tak robiono wybory jak w USA, Duda by nie wygrał... Dlaczego wyniki wyborów w USA budzą takie kontrowersje. W środę będzie wiadomo , kto wygrał wybory w USA 2016. 45. prezydentem USA zostanie Demokratka Hillary Clinton (69 l.) lub Republikanin Donald Trump (70 l.). Najpotężniejszy człowiek świata będzie wyłoniony za pomocą systemu, który ma ponad 200 lat i różni się znacznie od naszego. Na czym on polega? Koniecznie to przeczytajcie. Najciekawsze w tym jest to, że gdyby podobny system obowiązywał w Polsce, w maju 2015 r. prezydentem zostałby Bronisław Komorowski (64 l.)! Przerażająca wizja Terlikowskiego po wygranej Clinton Wyniki wyborów w USA zaprzątają dziś głowę ekonomistów, politologów, futurologów i wszelkiej maści komentatorów. Jeśli okaże się, że wybory w USA wygrał Donald Trump, będzie to ponoć zły sygnał dla giełd i rządów wielu zachodnich krajów, które zostaną zmuszone do zmiany wektorów w polityce zagranicznej. Jeśli potwierdzi się, że wygrała Hillary Clinton, wielu ludzi prawicy uzna to za fatalny sygnał dla świata. Wśród tych, którzy śledzą wybory prezydenckie w USA jest Tomasz Terlikowski, czyli znany z prowadzenia antyaborcyjnych krucjat dziennikarz. W jego ocenie wygrana Clinton oznaczać będzie jedno: więcej zabijania dzieci... Pierwsze wyniki wyborów w USA. Wiadomo, kto wygrywa Wyniki wyborów w USA to dziś temat numer jeden. Wybory w USA 2016 elektryzują światową opinię publiczną. Wszyscy chcą wiedzieć, czy zwycięzcą wyborów jest: Hillary Clinton, czy też Donald Trump. Kto wygrał wybory? To jeszcze nie jest przesądzone . Ale pierwsze wyniki wyborów na prezydenta USA dają przewagę Hillary Clinton. Donald Trump depcze jej jednak po piętach. Czy Trump wygra? Zdrady i seksizm to w Białym Domu norma Kampania wyborcza Donalda Trumpa upłynęła pod znakiem seksistowskich wypowiedzi i skandalu związanego z molestowaniem. Kandydat na prezydenta USA z ramienia Republikanów był oskarżany o takie zachowanie przez wiele kobiet. Jak się okazuje, nie tylko Donald Trump ma na swoim koncie takie afery. Życie seksualne w Białym Domu przez lata było owiane licznymi skandalami. O romanse podejrzewano do tej pory 20 z 43 prezydentów USA. O jednym z nich mówiono nawet, że miał romans z mężczyzną! Przewidywał triumf Trumpa 5 lat temu. Mówił o strasznym mordzie Emerytowany strażak Mark Taylor to samozwańczy jasnowidz. Niektóre media wierzą, że ma nadprzyrodzone umiejętności, gdyż już w 2011 roku przewidział, że Donald Trump będzie ubiegał się o fotel prezydenta USA. Mało tego, Taylor uważa, że Trump te wybory wygra. 5 lat temu podczas oglądania telewizyjnego wywiadu z Donaldem Trumpem, do strażaka rzekomo przemówił Bóg. Co mu powiedział? Według wizji Taylora, Trump nie tylko zostanie prezydentem, ale pokona też swych wrogów... fizycznie. Jego przeciwnicy poniosą ponoć śmierć. Rozebrały się przy urnie! Zrobiły to przy wszystkich Wybory prezydenckie w USA już trwają. Przed lokalami wyborczymi ustawiają się kolejki chętnych do oddania głosów na swoich kandydatów. Nie wszędzie jednak wybory przebiegają spokojnie. W jednym z lokali wyborczych w Nowym Jorku miał miejsce protest. Dwie kobiety wtargnęły topless do budynku, wykrzykując hasła przeciwko Donaldowi Trumpowi. Zostały aresztowane. -pierwszy z nich, to 5% próg wyborczy; oznacza on że partia, która uzyskała mniej niż 5% ważnych głosów, w skali całego kraju, nie otrzyma żadnych mandatów w Sejmie i Senacie -drugim wyjątkiem jest głosowanie w jednomandatowych okręgach wyborczych; w miejscowościach gdzie zamieszkuje mniej niż 30 tys. osób, wyborcy oddają Jakie warunki trzeba spełnić, żeby ubiegać się o ten urząd? Dlaczego prawybory są w USA tak ważne? 1. Kto może zostać prezydentem USA? Kandydat musi spełniać trzy kryteria: mieć ukończone 35 lat, mieszkać na terenie USA przez 14 lat i nie może być naturalizowanym obywatelem, czyli takim, któremu obywatelstwo nadano, a nie uzyskał go automatycznie w chwili narodzin. Ciekawostka: ubiegający się o nominację republikańską Ted Cruz urodził się w Kanadzie, gdzie pracowali jego rodzice (matka Amerykanka, ojciec Kubańczyk). Jednak według ekspertów nie uniemożliwia to Cruzowi ubiegania się o urząd prezydenta, ponieważ w chwili narodzin dostał obywatelstwo USA. Podobnie z Barackiem Obamą – wiele osób kwestionowało prawdziwość jego aktu urodzenia (urodził się na Hawajach), twierdząc, że nie spełniał koniecznych kryteriów. Tyle że matka Obamy, podobnie jak Cruza, była Amerykanką. 2. Czy kandydować mogą tylko przedstawiciele demokratów i republikanów? Nie, wystartować może każdy, kto spełnia określone warunki – może zgłosić się sam, może być popierany przez grupę wyborców lub być kandydatem niezależnym. Jednak nigdy prezydentem USA (poza pierwszym bezpartyjnym George’em Waszyngtonem) nie zdarzyło się, by wygrał kandydat niezależny lub reprezentujący inną partię niż Demokratyczna czy Na czym polegają prawybory? Prawybory to pierwszy z trzech – obok wyborów powszechnych oraz wyborów prezydenta przez kolegium elektorów – etapów amerykańskiej kampanii prezydenckiej. W tym roku głosowania zostały rozłożone na pięć miesięcy (luty–czerwiec). Rolą prawyborów jest wyznaczenie przez dwie najważniejsze partie – Demokratyczną i Republikańską – delegatów, którzy wezmą udział w konwencjach partyjnych w lipcu i będą mieli wpływ na wybór oficjalnego kandydata. Prawybory mogą być przeprowadzane w trybie głosowań tajnych (primaries) lub jawnych, podczas zebrań wyborczych tzw. caucuses. W czasie primaries, które przypominają europejskie wybory do parlamentu, a które organizuje się w 80 proc. stanów, zarejestrowani wyborcy odwiedzają lokal wyborczy w ich okręgu i w tajnym głosowaniu wskazują swoich delegatów. Wyróżniamy także prawybory otwarte (opened primary) i zamknięte (closed primary). W prawyborach zamkniętych udział mogą brać wyłącznie osoby zarejestrowane jako wyborcy danej partii. A w przypadku prawyborów otwartych głosować może każdy zarejestrowany wyborca, niezależnie od swojej deklaracji światopoglądowej. Natomiast caucuses w większym stopniu aktywizują członków poszczególnych partii. Podczas takiego spotkania, które rozpoczyna się o tej samej godzinie w całym stanie w wyznaczonych do tego miejscach (w przypadku Iowa było ich ok. 1600), każdy zarejestrowany wyborca danej partii może przez kilka godzin posłuchać zwolenników tego czy innego kandydata (lub sam może przekonywać do głosowania na jakiegoś kandydata). Na koniec dnia przeprowadzane jest głosowanie. W odróżnieniu od primaries ma ono charakter jawny. Podział delegatów jest proporcjonalny, nie obowiązuje zasada „zwycięzca bierze wszystko”. Caucuses przeprowadzane są np. Iowa, Texasie, Nevadzie i Colorado. 4. Które stany są „najcenniejsze” dla kandydatów podczas prawyborów? Każdy ze stanów ma przydzieloną przez Partie Demokratyczną i Republikańską określoną liczbę delegatów, którzy reprezentują kandydatów w czasie konwencji krajowych. Każda partia kieruje się jednak tym samym kluczem: liczba delegatów przypadających na dany stan odpowiada liczbie jego mieszkańców. W sumie w Partii Demokratycznej do zdobycia jest 4700 głosów delegatów, a w Republikańskiej – 2286. Stanami, które mogą pokrzyżować plany pewniakom i wzmocnić tych, którym wróżono porażkę, są: Kalifornia (prawybory odbędą się tam 7 czerwca), Nowy Jork (19 kwietnia), Floryda (15 marca), Illinois (15 marca), Karolina Północna (15 marca), Ohio (15 marca) oraz Teksas (1 marca). Dlaczego? Bo są najgęściej zaludnione – głosów delegatów do wzięcia jest odpowiednio więcej. Duże znaczenie ma również tzw. superwtorek (w tym roku wypadał 1 marca), kiedy równocześnie głosuje 12 stanów. Demokraci mogą wówczas zdobyć w sumie 453 głosów delegatów, republikanie – 203. Ponieważ walczy się o tak dużą liczbę delegatów, bywa, że wynik z superwtorku przesądza o nominacjach. Ważne: Na 4700 głosów delegatów Partii Demokratycznej aż 712 to tzw. superdelegaci, czyli członkowie elity partii, establishment partyjny: byli prezydenci, wiceprezydenci, gubernatorzy, kongresmani, obecni demokratyczni członkowie Senatu, Izby Reprezentantów. Są oni w pełni niezależni, ich głos zależy tylko od ich własnych sympatii. Większość z nich (457 osób) zadeklarowała już, że poprze Clinton. Zaledwie 22 – że Sandersa. W Partii Republikańskiej nie ma superdelegatów. Często kandydat, który odnosi zwycięstwo w pierwszych prawyborach, staje się faworytem całego wyścigu. Demonstruje swoją popularność oraz poparcie, a jego szanse w kolejnych starciach (i stanach) rosną. Generalnie im wcześniej odbywa się głosowanie, tym większe ma ono znaczenie. Wynika to z faktu, że wygrana w każdym kolejnym stanie zwiększa popularność kandydata w całym kraju. 5. Co się dzieje po prawyborach? Po zakończeniu prawyborów partie zwołują krajowe konwencje wyborcze, podczas których delegaci, związani wynikami prawyborów, wskazują odpowiedniego kandydata. W tym roku konwencje obu partii odbędą się w lipcu. Dopiero potem kampania rusza z kopyta. Decydujące znaczenie dla wyboru prezydenta ma głosowanie powszechne (pierwszy wtorek listopada), w którym wyborcy głosując na swoich kandydatów, nie wybierają ich samych, ale jedynie tzw. elektorów, którzy dopiero w pierwszy poniedziałek po drugiej środzie grudnia formalnie wybiorą prezydenta. Te grudniowe wybory odbywają się w poszczególnych parlamentach stanowych. Jak działa ten system? Każdy stan ma tylu elektorów, ilu członków Izby Reprezentantów plus dwóch senatorów. Przy okazji – liczba reprezentantów zależy od liczby mieszkańców danego stanu (np. Kalifornia ma 55 elektorów, a Alaska, Vermont czy Wyoming – po trzech). Od 1948 r. w Kolegium jest 538 elektorów (535 elektorów plus trzech z Dystryktu Kolumbii – który formalnie nie jest stanem). W większości stanów (oprócz Nebraski i Maine) kandydat, który zdobywa choćby jeden głos przewagi w danym stanie, zdobywa całą jego pulę elektorską. Elektorzy mają obowiązek respektować preferencje wyborców: kandydat danej partii, który uzyskał w danym stanie większość, otrzymuje wszystkie mandaty elektorskie tego stanu. Kandydat, który zdobędzie absolutną większość w Kolegium Elektorskim (obecnie to 270 głosów), zostaje prezydentem. Taką samą większością wybierany jest wiceprezydent. Jeśli żaden kandydat takiej większości nie zdobędzie, zgodnie z 12. poprawką do konstytucji wyboru prezydenta dokonuje Izba Reprezentantów, w przypadku wiceprezydenta – decyduje Senat. 6. Jak długo trwa kampania wyborcza? Wyścig do fotela prezydenta USA rozpoczyna się zwykle dwa lata przed wyborami i rok przed pierwszymi prawyborami. Pierwszym politykiem, który zgłosił chęć startu w tegorocznych wyborach, był konserwatywny senator Ted Cruz, ubiegający się o nominację Partii Republikańskiej – wolę startu podał do wiadomości publicznej już w marcu 2013 r. Dla porównania Hillary Clinton oficjalnie ogłosiła, że będzie ubiegać się o fotel w Białym Domu, w kwietniu 2015 r., jednak już dwa lata wcześniej jej zwolennicy utworzyli komitet wsparcia „Ready for Clinton” i zbierali fundusze na jej Kiedy odbywają się wybory prezydenckie? Wybory odbywają się zawsze w pierwszy wtorek po 1. listopada danego roku (czyli między 2 a 8 listopada). Najbliższe wybory odbędą się 8 listopada 2016 r. 8. W których stanach wybory wygrywają zwykle kandydaci demokratów, a w których republikanów? W czterech ostatnich wyborach prezydenckich (2000, 2004, 2008, 2012) kandydat Partii Republikańskiej za każdym razem wygrywał w paśmie stanów położonych na południu i centrum kraju (oraz na Alasce). Do bastionów GOP należą zwłaszcza Teksas, Oklahoma, Montana, Idaho, Dakota Południowa i Północna, Kansas i Missouri. Do stanów uznawanych za najbardziej liberalne i głosujące na kandydatów demokratów należą Waszyngton, Oregon, Kalifornia, Minnesota, Wisconsin, Illinois, Michigan, Pensylwania, Nowy Jork i Vermont. Kandydaci PD mają na koncie zwycięstwa w tych stanach w czterech kolejnych kampaniach wyborczych 2000– Reprezentanci której partii częściej zostawali prezydentami USA? Do tej pory było 43 prezydentów USA (ale 44 kadencje – jeden z prezydentów, Stephen Grover Cleveland, był nim dwukrotnie, ale nie dwa razy z rzędu). Pierwsi prezydenci USA reprezentowali ugrupowania, z których dopiero potem wyrosły Partie Demokratyczna i Republikańska. Do 1861 r. większość prezydentów reprezentowało ugrupowania, które potem przyjęły nazwę Partii Demokratycznej (10 osób), tylko czterech moglibyśmy nazwać dziś republikanami. Pierwszy prezydent George Washington był bezpartyjny. Od 1861 r. wybierani są przedstawiciele Partii Demokratycznej i Republikańskiej, jakie dzisiaj znamy. Od tego czasu Amerykanie mieli 18 prezydentów republikanów i 11 demokratów. Patrząc jednak na całą historię, można by założyć, że w Białym Domu częściej zasiadali republikanie (22 prezydentów) niż demokraci (21 prezydentów). 10. Kiedy prezydent USA składa przysięgę? Od 1937 r. prezydenci składają przysięgę 20 stycznia w samo południe czasu waszyngtońskiego. Zasadę tę wprowadziła 20. poprawka do konstytucji. Jeśli 20 stycznia wypada w niedzielę, wówczas ceremonia odbywa się 21 stycznia. Prezydenci składają przysięgę, stojąc na schodach Kapitolu w obecności wszystkich kongresmenów, senatorów i ministrów. W trakcie ceremonii dochodzi także do przekazania dostępu do tzw. atomowego guzika. Dzieje się tak oczywiście w „normalnym” scenariuszu, czyli kiedy prezydent nie obejmuje urzędu w sytuacji awaryjnej – np. w wyniku śmierci poprzednika (do tej pory ośmiu prezydentów zmarło w trakcie kadencji – czterech zostało zamordowanych, a czterech zmarło śmiercią naturalną). Prezydent zgodnie z tradycją przysięga na Biblię (Barack Obama przysięgał nawet na dwie – Abrahama Lincolna oraz Martina Luthera Kinga).na to, czy wybory wygrałby Trump, czy Clinton, wyborczy proces w USA zostałby skompromitowany, demokracja podważona, a prawdziwym zwycięzcą zostałby Putin. Biały Dom przez przypadek Odcinek drugi koncentruje się na powiązaniach rosyjskich oligarchów z członkami sztabu Trumpa i z nim samym.– Szanse Trumpa na sukces protestów są iluzoryczne. Różnice między nim a Bidenem, na korzyść kandydata Demokratów nawet w takich stanach jak Arizona, Wisconsin, Michigan, Newada i Pensylwania są zbyt duże żeby ponowne przeliczanie mogło cokolwiek zmienić – mówi portalowi amerykanista Artur Wróblewski. Wiele osób dziwi się, że w USA liczenie głosów po wyborach prezydenckich trwa tak długo. Czy faktycznie powinno to dziwić? Artur Wróblewski: Długie liczenie głosów w wyborach prezydenckich w USA nie jest niczym nadzwyczajnym. Warto pamiętać, że bez względu na tegoroczne zamieszanie, proces wybierania prezydenta jest rozciągnięty w czasie. Amerykanie głosują w listopadowy wtorek po pierwszym poniedziałku, wybierając elektorów przypisanych do danego kandydata i dopiero to elektorzy wybierają prezydenta w grudniowy poniedziałek po drugiej środzie, dopełniając tym samym formalności. Żeby tak jednak się stało, stanowi gubernatorzy muszą potwierdzić wyniki wyborów przedstawiając specjalne certyfikaty, na co maja czas do ok. 11 grudnia, chociaż w wypadkach klarownych, kiedy nikt nie kwestionuje wyniku wyborów, może się to wydarzyć już kilka dni po wyborach. Załóżmy, że wynik został potwierdzony i wybory przebiegły prawidłowo. Co dalej? Po potwierdzeniu wyniku i prawidłowego przebiegu wyborów elektorzy zbiorą się w stolicach swoich stanów w poniedziałek po drugiej środzie grudnia, żeby zagłosować, co tylko potwierdzi wolę wyborców z 3 listopada. Głosy elektorów muszą wtedy dotrzeć do Waszyngtonu w ciągu 9 dni, czyli do 23 grudnia. 6 stycznia Kongres na wspólnym posiedzeniu obu izb uroczyście potwierdzi prawidłowość wyborów i ich wynik, a 20 stycznia w południe prezydent złoży przysięgę. Czyli wychodzi na to, że proces wyborczy jednak trwa długo? Tak. Cały proces wyborczy w USA trwa ponad 2 miesiące. W tym roku zamieszanie wywołane jest kwestionowaniem poprawności wyborów z powodu rzekomego głosowania dwa razy przez osoby nieuprawnione, przyjmowania głosów korespondencyjnych już po dacie wyborów tj. po 3 listopada. Prawnicy prezydenta Trumpa domagają się ponownego przeliczenia głosów i odrzucenia tych które przyszły po dacie wyborów. Pytanie, czy protesty przyniosą oczekiwany rezultat? Szanse Trumpa na sukces protestów są iluzoryczne. Dlaczego? Różnice między nim a Bidenem, na korzyść kandydata Demokratów nawet w takich stanach jak Arizona, Wisconsin, Michigan, Newada i Pensylwania są zbyt duże, żeby ponowne przeliczanie mogło cokolwiek zmienić. W ciągu ostatnich 20 lat w USA przeliczano wyniki ponad 30 razy i tylko w ok. dwóch przypadkach były jakieś nieprawidłowości, które wpłynęły na ostateczny rezultat. Jednak nigdy nie miało to miejsca w wyborach prezydenckich. Warto również pamiętać, że aby zarządzić ponowne liczenie na wniosek niezadowolonego kandydata maszu być spełnione pewne przesłanki. Jakie? Na przykład w Arizonie różnica miedzy kandydatami nie może być większa niż 0,1 procent. W chwili obecnej jest to jednak ok. 0,3 procent. A co z głosami korespondencyjnymi? Jeśli chodzi o kwestionowanie legalności głosów korespondencyjnych, które wpłynęły już po 3 listopada, to również tutaj drużyna Trumpa może mieć problem. Warto pamiętać, że federalny Sąd Najwyższy USA miał okazje już wypowiedzieć się w tej kwestii w październiku przed wyborami, ale nie skorzystał z okazji. Czytaj też:USA: Udowodniono pierwsze oszustwo wyborcze . 263 393 53 470 418 364 49 415