Błoto posiada ważne cechy, które kuszą Dzieci – jest brudne i mokre, więc można z niego zbudować i ulepić wszystko, co przyjdzie im do głowy. Kuchnia może również służyć jako narzędzie do nauki matematyki – dzieci poznają jednostki miary, objętości, porównuję ciężary, sprawdzają jaka ilość wody potrzebna jest do
Każdy zna powiedzenie "brudne dziecko to szczęśliwe dziecko" i zapewne nic w tym zdanku nie byłoby nadzwyczajnego, gdyby nie fakt że chyba nie każda mam może to zastosować względem swojej pociech. Bo o ile chodzi o dzieci cudze to często mówimy " no daj spokój przecież to tylko dziecko" , "ubranka można wyprać", "no zobacz czy to nie słodkie?" ...ale czy mamy chcą to usłyszeć?. Na co komu to pocieszanie, odwracanie kota ogonem od faktu dokonanego i mydlenie oczu że to takie śliczne, normalne, błahe i paradoksalne. Gdy my chcemy mieć dzieci "idealne" czyste, nieskazitelne, lepsze od innych, a przynajmniej takie ładne jak u mam blogerek modowych , gdzie "och" , "ach" ułożone dzieci noszą czapkę/opaskę cały dzień(bez jęczenia), jedzą lody które nie ciekną po ręku a gofry z bitą śmietaną nigdy nie spadają na nowe spodnie. Do tego wszystkiego, dziwnym zbiegiem okoliczności wszystkie kupy na trawnikach znikają przed w stąpnięciem dziecka na skażony teren a kałuże rozstępują się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przecież takie brudne dziecko to oznaka naszej nieudolności , naszego braku kompetencji w byciu matką perfekcyjną w zaniedbywaniu dziecka. Plama? Dziura? ooooo nie może być !!!! Co ludzie powiedzą? I matka sfrustrowana i załamana bo wszystkie dzieci wokoło śliczne, czyściutkie a nasze znów dało popis, ślizgając się na trawie, albo wylało na siebie całą kaszkę. A przecież mama prosiła, mówiła upominała (o zgrozo) przy ludziach i co ? I nic, znów wychodzi na to, że na matkę się nie nadaje. Najgorzej jest przy pierwszym dziecku. Dmuchasz, chuchasz, wycierasz, myjesz, sprzątasz, przebierasz, dezynfekujesz, wyparzasz, sterylizujesz......przy drugim zauważasz że brudna zabawka wcale nie jest aż tak groźna, a zabawa w piaskownicy nie zawsze musi kończyć się chorobą pasożytniczą. Przy trzecim, zabawy w błocie to już nic nadzwyczajnego(bywają gorsze zabrudzenia) Bo wiecie, do roli Matki , brudnego ale szczęśliwego dziecka trzeba dojrzeć. Trzeba wrócić wspomnieniami do swojego dzieciństwa (mimo że teraz inne czasy) przerobić to na swoje i spojrzeć na to DZIECKO jak na siebie. Przypomnieć sobie te cudowne zabawy w wielkich kałużach po burzy, lepienie pączków z błota czy budowanie zamków z mokrego piasku. To fantastyczne odkrywanie świata i zdobywanie nowych doświadczeń. A w przeszłości to dziecię wywołujące w Tobie czasem tak skrajne emocje zwykłym brudzeniem, będzie odszukiwać wśród wspomnień właśnie te chwile cudownych BRUDNYCH zabaw. Doceni twój wysiłek i będzie ci niezmiernie wdzięczne że pozwoliłaś sprawdzić jakie to szczęście czasem się wybrudzić. Co z tego, że nie założysz już nigdy tej ulubionej przez Ciebie sukienki córeczce, bo plamy z jagód nie chciały się sprać , cóż z tego że idąc ulicą pół miasta kiwa z politowaniem głową na widok twojego dziecka z plamami błota na białej kurteczce ... szczerze miej to w nosie, pomyśl o tym że niektóre dzieci nie spróbują tego co twoje dziecko,nie poznają zapachu mokrej czarnej ziemi, nie poczują w dłoniach cudownie lepkiej marmolady , nie wyliżą z miski resztek kremu do ciasta . BĄDŹ dumna i SZCZĘŚLIWA , to właśnie twoje dziecko będzie pełne pozytywnych wspomnień i doświadczeń !! Nie dajmy się zwariować, współczesnym mediom i kreowanemu przez nie , wizerunkowi współczesnej "idealnej" rodziny, lśniącej czystej i nieskazitelnej, bez plam i wszystkiego co się z tymi plamami wiąże. Życie to nie reklama środków czystości. A mój sposób na plamy i pranie, poruszę innym razem bo to temat rzekaaaaa..... PS: miało być inne hardkorowe foto, ale zginęło dziwnym trafem z karty pamięci ....jeszcze Was kiedyś uraczę "czyściutką" Le ;) Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko, prawda czy fałsz -sami oceńcie -Terapia ręki (Michałkowo) Jeżeli u dziecka pojawiają się dysfunkcje w obszarzeNa zewnątrz temperatura w okolicach 0 stopni, w powietrzu woda – ciężko powiedzieć, że pada, bo krople deszczu oblepiają wszystko lecąc z jednostajnie wiejącym od północy wiatrem. Ręce marzną po 5 minutach bez rękawiczek, w butach mokro natychmiast – lód pośniegowy przykrywają kałuże. To pogoda, w czasie której większość polskich przedszkolaków spędza czas w sali zabaw. W norweskiej placówce Stordalen w miejscowości Bodo dzieci biegają na zewnątrz. Nikomu, ani dzieciom ani nauczycielom, nie przeszkadza pogoda. Niektóre z dzieciaków wspinają się na kolanach po oblodzonej górce i zjeżdżają na pupach, inne przelewają lodowatą wodę z kałuży do kałuży, inni amatorzy zabaw hydrologicznych obserwują pianę tworzącą się w rozpuszczającym się śniegu. Tylko my, osoby odwiedzające placówkę, wydajemy się być lekko zdziwieni tym, jak dzieciaki spędzają czas. Norweskim leśnym przedszkolom poświęcono już wiele tekstów, które w pełnym zachwytu tonie opisują, że „da się”, „można” i „dzieciaki to lubią”. W tym materiale chciałabym nie tylko skupić się na tym, że najprostsze rozwiązania w edukacji działają najlepiej. Znacznie bardziej zależy mi na omówieniu celów i założeń pracy z małym dzieckiem, a także sposobów realizacji tych planów, których najbardziej widowiskowym elementem są szczęśliwe i ubrudzone dzieci. Jakie cele, idee i założenia pracy stoją za leśnymi przedszkolami? Program Podstawa programowa edukacji przedszkolnej obejmuje dzieci w wieku od roku do skończenia piątego roku życia. Jednym z zapisów, który realizują wszystkie przedszkola – w mniej lub bardziej rygorystycznej wersji – to zalecenie realizacji większości zajęć z dziećmi poza budynkiem. Sposoby realizacji treści, które zapisane są w podstawie, realnie zależą więc od tego, jaka jest pora roku i pogoda. Dopasowanie uczenia się do pór roku nie jest więc w tym wypadku tylko życzeniowym sloganem, a koniecznością, której trzeba sprostać. Co do liczby miejsc w placówkach – każde dziecko, którego rodzice zdecydują, że ma iść do przedszkola, znajdzie w publicznych lub prywatnych placówkach miejsce. Rekrutacja do przedszkoli jest jedna i obejmuje placówki prywatne i publiczne, w których czesne ustalane jest odgórnie i ma stałą wysokość. Jeśli rodziców nie stać na czesne, mogą się ubiegać o dofinansowanie pobytu dziecka w placówce. Leśne przedszkola cieszą się jednak największą popularnością i do nich jest więcej chętnych niż jest miejsc. Na zewnątrz Norwescy urzędnicy i decydenci edukacyjni ponad dwadzieścia lat temu uznali, że przebywanie na zewnątrz służy dziecku i wpisali takie zalecenie do podstawy programowej. Okazało się jednak, że nauczyciele niechętnie wychodzą z dziećmi na dwór. Zamiast karać, zadano więc sobie pytanie, co może być przyczyną tego, że mimo wyraźnego wskazania w podstawie programowej, dzieci nadal siedzą zamknięte w salach. Analiza tej sytuacji pokazała, że nauczyciele po prostu nie mają odpowiedniego stroju do przebywania cały dzień poza salą zajęciową. Odkąd nauczyciele dostają od placówek „stroje służbowe”, które chronią przed wiatrem, wodą i zimnem, problem został zminimalizowany. Zapis w podstawie programowej o przebywaniu przez większość czasu na zewnątrz jest obecnie czymś równie oczywistym jak to, że dzieci muszą się bawić. Norweskie dzieci, niezależnie od tego, do jakiej placówki chodzą, większość czasu spędzają na zewnątrz. Jeśli pada – nie szkodzi, ubrania chronią je skutecznie przed przemoczeniem i wyziębieniem. Trywialna prawda – nie ma złej pogody, tylko ubranie może być złe – jest tu realizowana w każdej grupie przedszkolnej. Poziomy i piony Nauczycielki rzeczywiście podążają za dzieckiem – zarówno w tym, co dzieci robią, ale także w czasie wspólnych posiłków i rozmów. Nauczyciele starają się fizycznie znaleźć na tym samym poziomie, co dziecko – kiedy rozmawiają z dziećmi kucają, siadają obok dziecka, patrzą mu w oczy. Nie widziałam ani jednej interakcji pomiędzy dzieckiem i nauczycielami, kiedy nauczyciele mówiliby do dziecka, patrząc na nie z góry. Wspólnota W większości kultur wspólnotę manifestuje się poprzez i w trakcie posiłku. Podobnie dzieje się w norweskim przedszkolu. Nauczycielki jedzą posiłki wspólnie z uczniami, przy wspólnym stole. Same meble wyglądają inaczej – dzieci nie siedzą przy malutkim stoliku na niskich krzesełkach – jedzą umieszczone w wysokich siedziskach przy normalnym, pełnowymiarowym blacie. O ile na spacerach i w zabawie nauczyciel fizycznie zniża się do dziecka, o tyle przy posiłkach to dziecko „wędruje” wyżej, aby być na równym poziomie z nauczycielem. Tym samym, każda ze stron wykonuje jakiś „wysiłek”, aby pozostawać na jednym poziomie. Dziecko jako twórca Ściany norweskiego przedszkola wyglądają mało dekoracyjnie. Wykończone na biało, nie ma na nich żadnych kolorowych obrazów, ilustracji, postaci z bajek, wyciętych z gazet zwierząt. Jedyne, co pojawia się na ścianach, to prace dzieci, a te potrafią być różne i nie zawsze trafiają w gusta znawców kanonów sztuki. Na ścianach wieszane jest tylko i wyłącznie to, co samodzielnie przygotują dzieci. Przedszkole jest ich przestrzenią – ściany są kolejnym miejscem, które ma pomóc dziecku w rozwoju jego ekspresji. Dzieci są gospodarzami miejsca, a jako gospodarze są odpowiedzialni za wygląd i wystrój miejsca. Zaufanie Najtrudniejsze okazuje się to, co nie wymaga żadnych nakładów finansowych. Wiele osób, porównujących systemy polski i norweski słusznie zauważa, że Norwegia przeznacza na edukację znacznie więcej środków niż Polska. To prawda. Istotą tego systemu zdaje się być jednak zaufanie każdego z uczestników działań edukacyjnych do funkcjonowania każdego z elementów systemu. Po pierwsze – nauczyciele ufają dzieciom. Wychodzą z założenia, że dziecko intencjonalnie nie dąży do zrobienia sobie krzywdy – jeśli wyjaśni mu się konsekwencje pewnych zachowań, dziecko z pewnością wykaże się dbałością o własne bezpieczeństwo. Wspinanie się na drzewa? Nie ma problemu. Zjeżdżanie pupą po oblodzonym śniegu? Czemu nie! Celem nauczycieli nie jest chronienie dziecka za wszelką cenę, a stwarzanie mu takich warunków do zabawy, aby samo mogło uczyć się dbania o własne bezpieczeństwo. Place zabaw wyłożone gumowymi zabezpieczeniami? Nie w norweskich przedszkolach. Po drugie – dzieci ufają nauczycielom. Mimo, że wspólna zabawa na zewnątrz sprawia wrażenie całkowicie nieogarniętego chaosu, żadne z dzieci nie płacze, żadne nie krzyczy, każde – jeśli ma kłopot – może liczyć na natychmiastową pomoc nauczycieli. Dzieci nie boją się tego, że zostaną skrytykowane, upomniane, ukarane. Są przekonane, że każdy ich problem będzie potraktowany serio, a nauczyciel będzie osobą, która szybko pomoże go rozwiązać. Zaufanie jest też osią kontaktu nauczycieli z rodzicami. Odpowiedzialność Trzylatka rąbiąca drewno! Maluch z prawdziwym nożem w przedszkolu? Nas to dziwi, a norweskie nauczycielki były zaskoczone naszym zdziwieniem. Wyjaśniały krótko – jak mamy uczyć dzieci ostrożnego obchodzenia się z niebezpiecznymi narzędziami, kiedy zamkniemy te wszystkie narzędzia w szufladach z zabezpieczeniami? Same opowieści i upomnienia „uważaj” nie działały i nie ma cudu, żeby zaczęły działać akurat teraz. Jeśli – mawiają norweskie nauczycielki – mamy nauczyć dziecko ostrożności, to musimy pomóc mu być ostrożnym. Rąbanie drewna, które w Norwegii uznawane jest za całkowicie naturalną czynność, którą każdy powinien opanować, jest także aktywnością, której efekty służą całej grupie – przy ogniu zapalonym z porąbanego indywidualnie drewna, można się wspólnie ogrzać. Zapraszam do obejrzenia zdjęć: Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript. Za uporządkowanie obserwacji z wyjazdu do Bodo dziękuję studentom i studentkom Wydziału Pedagogicznego UW, z którym prowadzę zajęcia w roku 2015/16. Iga Kazimierczyk
Jak przygotować się do porodu? Jak karmić dziecko piersią, jak kąpać noworodka, a jak bezpiecznie nosić go w chuście? Dlaczego przytulanie niemowlaka jest tak ważne i czy warto przechowywać krew pępowinową? Na te i wiele innych pytań znajdziesz odpowiedź, a także bezpłatnie wykonasz USG 4 D w trakcie ogólnopolskiej akcji „Szczęśliwe Dziecko, Szczęśliwa Mama 2018.
1. Nadmierna czystość zaburza funkcjonowanie układu immunologicznego Odporność wykształca się poprzez kontakt z drobnoustrojami, bakteriami i wirusami. Dziecięcy układ odpornościowy dopiero ćwiczy i każda kolejna infekcja jest dla niego pewną lekcją, jak sobie radzić w kontakcie z zarazkami. Chowanie dzieci w zbyt sterylnych warunkach uniemożliwia to ćwiczenie. 2. Nadmierna higiena jest jednym z powodów wzrostu liczby zachorowań na różnego rodzaju alergie Układ odpornościowy pozbawiony możliwości trenowania odporności na realnym zagrożeniu wysyła odpowiedź obronną do stosunkowo niegroźnych przeciwników np. składników pokarmowych. Regularny kontakt z brudem i alergenami pozwala chronić przed astmą. 3. Skóra małych dzieci jest jeszcze niezupełnie wykształcona – jest o wiele cieńsza niż skóra osoby dorosłej i nie ma bariery lipidowej Z tego powodu American Academy of Dermatology zaleca, by niemowląt i małych dzieci nie kąpać zbyt często – wystarczy 2–3 razy w tygodniu, chyba że dziecko faktycznie jest bardzo brudne lub spocone. W przeciwnym wypadku wystarczy mycie rąk, buzi i okolicy pieluszkowej. 4. Brudzenie się idzie w parze z rozwojem psychoruchowym Nie ma możliwości, by aktywne, ciekawe świata dziecko się nie pobrudziło, prawda? Próby uchronienia go przed tym będą ograniczaniem jego ciekawości poznawczej, spontaniczności i chęci eksplorowania otoczenia. A wszyscy chcemy raczej je wspierać niż dusić w zarodku. 5. Brudzenie się sprzyja budowaniu samodzielności To, że dziecko jest brudne, jest najczęściej efektem jego pędu do zrobienia czegoś samemu – samodzielnego jedzenia, nalewania napoju, malowania, gotowania. Pozwolenie mu na tę “nieporadność” i pogodzenie się z faktem, że początkowo nie będzie mu to wychodziło idealnie, to przyzwolenie na kształtowanie dziecięcej samodzielności i autonomii. Nie na darmo się mówi, że trening czyni mistrza. 6. Brudzenie się to doskonała zabawa dla zmysłów Podczas zajęć terapeutycznych dla dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej zabawy różnymi maziami i konsystencjami są na porządku dziennym. Dziecięce zabawy błotem i piachem to ich naturalny (i darmowy!) odpowiednik. Robienie babek z piasku albo zupy z błota dostarcza różnorakich bodźców sensorycznych. Pozwala dzieciom odkrywać otaczający świat i prawa fizyki – maluchy poznają nowe konsystencje, struktury i stany skupienia. A przy okazji to po prostu świetna frajda! 7. Brudzenie się rozwija kreatywność To dlatego, że twórcza ekspresja przeważnie jest efektem nieskrępowanej, radosnej i wolnej zabawy. Umożliwienie dzieciom bawienia się na własnych warunkach, bez kierownictwa i sterowania przez osoby dorosłe, wyzwala dziecięcą pomysłowość. To, co dla dorosłych jest zwykłym patykiem, dla dziecka może być najwspanialszym na świecie mieczem, garstka błota zlepiona w dziecięcych łapkach może być najpyszniejszym muffinem. Dziecięca wyobraźnia nie zna żadnych ograniczeń. Rodzice często mają opory przed oddaniem dziecku kontroli i przyzwoleniem na tarzanie się w piachu i błocie. Wynika to po części z obawy przed zarazkami, a po części z tego, że dziecko jest naszą wizytówką. Z tego powodu biała bluzka i czysta buzia wydają się czymś pożądanym. Ale umożliwienie dziecku nieskrępowanej, wolnej zabawy i kontakt z brudem są zarówno jego potrzebą rozwojową, jak i sposobem na budowanie odporności!
57 likes, 1 comments - filthy_fried_food on December 24, 2021: "Dziecko brudne, dziecko szczęśliwe ♀️ Dlatego w ten wigilijny dzionek i w sumie zaws" #BeFILTHY on Instagram: "Dziecko brudne, dziecko szczęśliwe 💁♀️ Dlatego w ten wigilijny dzionek i w sumie zawsze, jedzcie sobie co chcecie, z kim chcecie i jak chcecie.